18 Listopada 2012 | Kategoria:Zajęcia i nauka
| Read in English | czytaj po polskuOstatni dzień pracy w klinice nie różnił się zbytnio od pozostałych. Ten wpis chcę dedykować moim drogim koleżankom, z którymi razem miałem przyjemność pracować przez ostatnie trzy tygodnie w Benchen Free Clinic. Tym bardziej, że ja w ostatnich dniach bardziej zajęty byłem masowaniem tutejszych kapłanów z Benchen Monastery. Nie musiałem długo szukać tytułu do wstepu dla tego wpisu bo jak ulał pasuje mi „ Siedmiu wspaniałych”, lub „Siedmiu samurajów”. Może ten drugi tytuł nawet bardziej jest odpowiedni, bo jest pierwowzorem dla pierwszego i jest tytułem znanego filmu japońskiego mistrza Akira Kurosawy o dzielnych, ambitnych i gotowych poświęcić się bez reszty wojownikach dla ratowania życia biedniejszym i bardziej potrzebującym. W filmie jest też postać ósmego innego od reszty wojownika, ale o nim jedno zdanie na końcu.
Mistrz TCM Matthias Hunecke wytrwale od ponad dziesięciu lat prowadzi w Kathmandu przy Klasztorze Benczen swoja Darmowa Klinikę Benczen. Jego pacjenci to najczęściej ubodzy mieszkańcy z pobliskich okolic i samego Kathmandu, którzy z przyczyn finansowych nie korzystają z tutejszych usług medycznych. Wśród corocznie powracających i zadowolonych pacjentów byli miedzy inny mi nauczycielka, dziennikarka, artysta plastyk, byli mnisi z tybetańskich klasztorów, pojawiali się też goście hotelowi z Benczen.
Jak Każdy mistrz Matthias Hunacke ma charyzmę, nieograniczona wiedzę i swój określony już sposób działania, którym zjednał sobie nas terapeutów i przede wszystkim niezliczona liczbę zadowolonych pacjentów. Myślę, że mogę tu przytoczyć słowa Matthiasa Hunacka, które oddają niepokorność i konsekwencję jego wieloletniej pracy w klinice.
„ Nepalu może już nie uratujemy, ale wielu ludziom możemy dużo pomóc”
Głównymi aktorami na miarę filmowego Oskara w Darmowej Klinice są moje koleżanki z polskich miast: Warszawy, Krakowa, Wrocławia. Lekarka i terapeutki różnych specjalizacji bardzo dobrze rozumiały się w zatłoczonym gabinecie akupunktury. Wszyscy przyjechali tu z myślą pomocy potrzebującym w zamian otrzymali niezapomniany, dziękujący uśmiech pacjenta i solidna szkołę Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. W analogii do wspomnianego filmu, mogę powiedzieć, że każdego dnia było jak na bitwie. W naszym gabinecie zwycięzcami byli pacjenci, a pokonanymi ich choroby.
Wszystkie dziewczyny cieszyły się zaufaniem u pacjentów, niektórzy do końca przychodzili ze wskazaniem tylko do jednej terapeutki i jest to uzasadnione i zrozumiałe nawet dla nas Europejczyków, bo czy w czasie terapii zmienia się dobrego i lubianego terapeutę?
Z podziwem pracując z koleżankami przypatrywałem się jak z wdziękiem oddają się swojej pracy w klinice i zadawałem sobie pytanie skąd te drobne kobietki mają tyle sił i wytrwałości? Przykładowy pacjent nepalski jest najczęściej osłabiony, zdarzali się pacjenci przewlekle chorzy, którym należało podać ramia do oparcia lub intensywnie ćwiczyć w czasie zabiegu. Byli też mdlejący, bo ostatnio nic nie jedli jak sami stwierdzali i przestraszeni przed nieznanym dla wielu zabiegiem akupunktury. W tym wszystkim trzeba umieć się odnaleźć. I moje koleżanki są w takiej pracy najlepsze!
Nepalska i tybetańska kobiety przychodziły ubrane najczęściej w swoich tradycyjnych strojach. Więc rozbieranie i przygotowanie do zabiegu potrafiły rozweselić nas do łez, metry materiałów z których uszyte są ich spódnice, pod spódnicami spodnie, pasy ozdobne, czasami metalowe i koszule ubierane na przysłowiowa cebulkę. Rozbieranie i ubieranie to tutejszy cały rytuał :) A kobieca cierpliwość moich koleżanek znowu okazała się w tej sytuacji mistrzowska.
Ostatni dzień pracy w klinice był do końca pracowity, przyszło chyba jeszcze więcej pacjentów, niektórzy chcieli się pożegnać, każdy miał drobny podarek od siebie, od serca. A to ręcznie haftowane torebeczki z rupią na szczęście, swojski ser z jaka na poczęstunek, ciastka własnoręcznie wypiekane i cukierki. Ostatnie zabiegi i ciepłe pożegnania z pacjentami. Były serdeczne zaproszenia, skorzystaliśmy z trzech zaproszeń na śniadanie, było pysznie słodko, oj bardzo słodku tu jadają.
I Podobnie jak Kikuchiyo jeden z bohaterów filmu Kurosawy, który uczył się niepokornie rzemiosła wojowniczego od wybranych samurajów, tak ja przy boku moich serdecznych koleżanek czułem się bezpieczniej i lepiej w czasie wspólnych praktyk akupunktury w gabinecie. Na poniższym zdjęciu główni bohaterowie mojego dzisiejszego wpisu na zaproszeniu u wielebnego Sangye Nyenpa Rinpoche.
W kolejności od lewej: Ania, Jola, Iza, Hania Emila, Jola i Ania, oraz Mistrz Matthias Hunecke z żoną, nasi tłumacze z kliniki i serdeczna koleżanka Hania z Wrocławia. Dziś wracamy już do kraju i kolejne wpisy będą kontynuowane już w Polsce. Namasteee:)
English version soon:)
Autor:bosonogi terapeuta | 2012-11-23 15:46:33
Autor:Marta Becmer | 2012-11-21 12:56:58
Autor:Marta Becmer | 2012-11-24 13:13:24